Jestem
już na etapie, gdy nie poświęcam tematowi koronawirusa więcej
niż 20 minut dziennie. Jadąc rowerem do pracy czynię pobieżne
obserwacje – rzeczywiście pustawo na ulicach, szczególnie okolice
rynku odmienione, ale rowerzystów sporo. Trzeba uważać, żeby nie
wjechać przypadkiem na jakiś bulwar czy do „ogródka jordanowskiego”, nawet nie wiem gdzie takowy w okolicy się
znajduje, jeśli w ogóle. Arbitralność zakazów i nakazów uderza
szczególnie w 120 miesięcznicę katastrofy smoleńskiej. W mediach
sponsorowanych przez wrogie narodowi siły zdjęcia i obrazy
zgromadzenia na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Co wolno wojewodzie,
to nie tobie, smrodzie. Z myślenia o tym nic nie wynika, więc
wracam do lektury Harolda Blooma.
Podjąłem
decyzję o przeprowadzce i poczyniłem odpowiednie przygotowania. Nie
wiem, która to już moja przeprowadzka, jestem gejem-wiecznym
tułaczem. Będę miał bliżej do pracy, na siłownię i na basen.
Obecnie, poza sporadycznymi wyprawami rowerowymi do pracy, brak w
moim życiu sportu, za to bardzo dużo jest jedzenia i picia kawy.
Wczoraj głodny poszedłem do żabki i natknąłem się na „godziny
dla seniorów”, o których zupełnie zapomniałem. Dzisiaj koło
północy pójdę do Biedronki, bo się papier toaletowy skończył i
herbata. Oraz majonez, kluczowy w czasie rodzinnych świąt produkt
spożywczy.
W
dziwnym momencie zdecydowałem się na rozpoczęcie nowego bloga.
Właściwie nic się nie dzieje w takim tradycyjnym sensie, z nikim
się nie spotykam, nigdzie nie jeżdżę, nie mam rozterek
sercowo-erotycznych, nic. Stąd te trudne sprawy, o których w
poprzednich notkach. Bez zewnętrznej stymulacji pogrążam się w
ponurych ruminacjach. Dotarło do mnie, że bardzo ważne jest
przeżywanie przyjemności w życiu, nie po to, żeby zaspokajać
jakieś żądze, lecz po prostu po to, żeby nie zwariować. W
obecnych warunkach musi mi wystarczyć słońce i rozbuchane
ptactwo, które opanowało drzewo za moim oknem.
Poza
tym przeżyłem małe załamanie nerwowe uczestnicząc w zajęciach
językowych on-line. Było to tak denne i smutne, że w pewnym
momencie przestałem udawać zaangażowanie. Nie wiedzieć czemu
wpędziło mnie to w bardzo ponury nastrój i resztę dnia spędziłem
rozpamiętując trudy dorastania. Jestem jakiś niestabilny
psychicznie, mam problemy ze snem, zrobiłem się marudny. Garnę się
do pracy, żeby mieć pretekst do wyjścia gdziekolwiek.
Mógłbyś ten swój blog trochę rozreklamować, bo głupio mi tak tutaj samemu komentarze zostawiać :)
OdpowiedzUsuńPokomentuję u Ciebie to będzie reklama;)
UsuńLepiej dodać adres bloga w forumowym podpisie.
Usuń