21.03.2020



Szary dzień wypełniony lekturą. Czytam „Wolność, równość, przemoc” Agaty Sikory. Łapczywie łapię chwile, gdy wychodzi słońce, przeciągam się i grzeje stopy. Spacer po wałach, przez boisko, chłodno. Rozmowa telefoniczna z H. i z D. D. nic nie robi sobie z nastrojów w społeczeństwie, nudzi się sam ze sobą, więc spotyka dawno nie widzianych znajomych, przysypia u nich i uprawia seks, w parze, w trójkątach... Nie mogę się zdecydować, czy mu zazdroszczę, czy mi to by było do czegoś potrzebne. Kiedy inni robią co chcą, czujesz, że zostajesz w tyle. Samo z siebie to do mnie nie przychodzi i nie chciałbym, żeby przychodziło, nie chciałbym tego potrzebować, myśleć o tym, frustrować się. Może z 5, 10 lat temu to by było na miejscu, ale wtedy mnie nie ciągnęło, a teraz mam raczej potrzebę stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Zawsze chciałem przede wszystkim kochać, najlepiej na wyłączność. Najważniejsze to mieć przyjaciół i dbać o nich.
Obkupiłem się w kolejną porcję gazet. W Żabce panny za pleksiglasową przegrodą wskazują na woreczki-rękawice przy wejściu. Sobota, okolice zmroku, na boisku z 5, 6 dzieci. Ulice puste. Makarony zakitrane, suplementy w szafkach poupychane, ludziom nie pozostaje już nic poza odbywaniem kwarantanny. Ciekawe, co ludzie ze sobą robią, zmuszeni do swojego towarzystwa. Konwersuję z sąsiadem Portugalczykiem. Suwam palcem po grindrowych profilach w dół i w górę i nie znajduję tam nikogo dla siebie. Nawet jeśli ktoś coś sobą reprezentuje, to chyba stara się to ukryć przed światem gejów z telefonu. Gdybym tylko mógł, codziennie rano jechałbym rowerem na siłownię, w weekendy na basen i umawiał, poznawał, rozmawiał. Tak mi się przynajmniej wydaje. Tymczasem czytam, średnio do tego przekonany.
Gdzieżeś o cudowna miłości, tak dawno mnie nie odwiedzałaś, już chyba nie pamiętam co ze sobą niesiesz. Zapomniałem cię, oglądanie zdjęć mi nie pomaga. Jest na nich ten chłopiec, który przez 5 lat rozrastał się przy mnie w mężczyznę, wyrastały mu pierwsze włosy na klatce piersiowej, bardzo był humorzasty i gwałtowny, uprawianie z nim miłości to były nieraz 2, 3 godziny... Bardzo mnie kochał i nie bardzo rozumiał co się ze mną dzieje. Od lat nie mamy ze sobą kontaktu. Od lat szukam jego śladów w każdym mężczyźnie, którego spotykam. Wiele się przez ten czas wydarzyło i bardzo się zdążyłem pogubić, odnaleźć, zgubić ponownie...
Czasem niepokoi mnie myśl, że przyciągałem ludzi głównie urodą, a ta przecież nie jest wieczna. Jeśli to prawda, to dalej się już tak nie da. Niestety rzadko spotyka się kogoś, kto potrafi przebić się przez twarz i ciało, powszechna jest ta postawa, właściwie ucieczkowa postawa. I na tym zawsze traciłem, bo byłem na tyle dezorientująco ładny, że nie zasługiwałem już na trzeźwe spojrzenie. A teraz już jestem pełen obaw w kwestii poznawania ludzi, bo nie chcę już nikogo rozczarowywać, nawet jeśli to nie moja wina, lecz czyichś nieuzasadnionych oczekiwań. To bardzo ważne, żeby o tym pamiętać: nie mieć oczekiwań. Wtedy zamiast odhaczania punktów pojawia się pole dla zaskoczeń i wdzięczności. I nie planować, bo z planów panbóg się śmieje, serio serio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.